Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.
58
Towarzystwo imienia Stanisława Staszica.

posiniałych. — O! załamał dłonie z rozpaczą, a był bladym jak mara. — Trzymałeś mnie tu na uwięzi, łudząc i oślepiając! Kłamałeś, stryju!... Niechaj ta hańba i zdrada na głowy spadnie występne! Ziemio rozstąp się dla mnie!
— Waść bredzisz jak chłystek — zatrząsł się Szambelan złością — bo nic nie rozumiesz! Runęło drzewo zmurszałe, podgniłe, robactwem stoczone. A w miejscu tego wyrośnie inne, świeże, jędrne, i szeroko swoje dobroczynne rozpostrzeże konary. Rzeczpospolita zwietrzała, bezsilna, upaść musi, a na jej gruzach pod berłem Katarzyny...
— Stryju! Przez rany Crystusa Pana! Na cień ojca!... Och. oszaleć przyjdzie!... — tchu młodemu nie stało, i niby myśli mięszały się jego.
— Czyliż nie rozumiesz? Złamano głupią a zuchwałą opozycyę zwycięzko! Podeptano usiłowania rebebeliantów...
— Sejm...
— Podział zbawienny podpisał...
— Podpisał!... — Jerzy uderzył się w czoło i cała jego wyprężyła się postać.
— Pułkownik wstąpił do mnie z tą wiadomością. Skończyły się wszystkie porywy szalone. Niech żyje Katarzyna II monarchini nasza! Klęknij i powtórz to za mną!
— Nigdy i Przenigdy! Raczej trupem padnę! porwał się młody. — Przekleństwo i wieczna sromota zdradzie! — krzyknął rozpaczliwie. — Wyrzut pali mi duszę, rozdziera serce, żeś mnie oszołomił stryju, uniedołężniał! Fałszywemi zwodził wieściami... i trzymał