Strona:Zacharjasiewicz - Poseł-męczennik, Wilkońska - Sto lat dobiega.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.
74
Towarzystwo imienia Stanisława Staszica.

Chwila gorżkiego, bolesnego potrwała milczenia. Żal i zgroza tamowały słowa. Potem kapłan czytał dalej:
Biskup łucki raz wtóry wystąpił w obronie religii katolickiej i protestował przeciwko jej pogwałceniu. Nazajutrz weszło do niego jedenastu żołnierzy pruskich, by go do więzienia zaprowadzić, lecz ujechał do dyecezyi swojej. — Papież Klemens XIV stara się wszelkiemi siłami ocalić Polskę...“
— Chryste Jezu! Pan Jerzy! Istna mara! zawołał porucznik, jakby nagle ockniony, z wpatrzonymi w okno oczami.
Hanna porwała się drżąca i blada.
Przede dworem Jerzy z konia spienionego zeskoczył — raczej do widma podobny: w sukniach przemokłych, bezładnie wiszących na nim — sinobladej twarzy — znękany widocznie.
— Jerzy! Może od zdrajcy szambelana przybywa! zawołał chorąży, poruszając szczudłem. — Precz z nim! widzieć go nie chcę!
— Ojcze! Ojcze! cicho błagała Hanna, składając dłonie.
W tej chwili nagle drzwi otworzono i Jerzy rzucił się do stóp chorążego, wyciągając złożone ku niemu dłonie!
— Ulituj się, ojcze, i przyjmij sierotę! błagał z głębi duszy. — Piekło na zawsze rozdzieliło mnie ze stryjem! Wyrzekłem się krwi jego przeklętej. Wyrzekłbym się nazwiska, gdyby ono nie było nazwiskiem mojego ojca, prawego syna ojczyzny! — objął kolana starca, całował stopę jego i szczudło.