Strona:Zacharyasiewicz - Nieboszczyk w kłopotach.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.
12
Jan Zacharyasiewicz.

dni przed drugimi się chowali lub zasadzki czynili. Gdy już spokój nastąpił, spostrzeżono, że kilka par nie dostaje. Brakowały pary z panną młodą i druchnami. Gości przygodnych także nie było.
Wyszło kilku młodych do sieni i na schody, przetrząśnięto wszystkie kryjówki, ale nikogo tam nie było. Pan młody porwał za szablę, drużbowie i inni zrobili toż samo — i wszyscy wybiegli na ulicę.
Tymczasem JPan Tymoteusz siedział na podwodzie, trzymając w objęciach pannę młodą, która, wołając pomocy, odpychała go od siebie. Druchny poszły także za jej przykładem. To sprawiło, że pościg, dostawszy się na trop, zastąpił im nagle drogę przy zbiegu dwóch ulic.
Rozpoczął się naprawdę turecki taniec. Płatnerze chcieli odebrać branki z rąk bisurmańskiej bandy. Zamiast kijów i kułaków były tu już szable, a te rozstrzygnęły bitwę. Usłużna zgraja zauszników bała się o nosy i uszy i przy pierwszym ataku podała tył. JPan Tymoteusz został sam jeden, ale ponieważ nec Hercules contra plures, musiał wnet uledz. Szablę wytrącono mu z dłoni, a samego jako jeńca związano. Szamotał się i klął po węgiersku, ale to nic nie pomogło. Zaprowadzono go na Zapiecek.