trzasnęły się drzwi żelazne, a pięść upadła w ciemną próżnię.
Teraz zaczął nad sobą medytować. Widoczna było, że nieprzyjaciel osadził go w więzieniu. Trzeba się było po niem rozpatrzeć. Było ono dosyć obszerne, zamknięte wilgotnymi murami. Nigdzie żadnego sprzętu. Namacał drzwi żelazne z olbrzymim zamkiem. Zardzewiała zasuwa ani drgnęła pod jego ręką. Był w niewoli, zdany na łaskę i niełaskę nieprzyjaciela. To wprawiło go w szał wściekłości. Zaczął krzyczeć, bił pięścią we drzwi, ale napróżno. Nawet litościwe echo milczało. Nikt mu nie odpowiadał, nawet żelazo i mury nie powtórzyły jego wołania!
Po gwałtownych afektach nastąpiło uspokojenie. Ciało odmówiło służby i zamarło. Zasnął snem głębokim.
Jak długo spał, nie mógł odgadnąć. Wiedział tylko, że we śnie wiele rzeczy widział, na co potrzeba nie mało czasu. Widział towarzyszów swoich, rozmawiał z nimi, pił i hulał, a nawet przyszło do bójki z jakąś czeladzią, z której wyszedł zwycięsko!... Sen ten był istną ironią, gdyż podniósłszy rękę, trafił na drzwi żelazne!...
Wiele smutku zażył w tem utrapieniu zacny Tymoteusz. Nie wiedział nawet, czy to dzień czy noc. Nadstawiał ucha, czy czego nie
Strona:Zacharyasiewicz - Nieboszczyk w kłopotach.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.
15
Nieboszczyk w kłopotach.