JPan Tymoteusz. Przyniósł list od starościny rawskiej, zacnej matrony, a przyjaciółki stolnikowej.
Stolnikowa przyjęła grzecznie posłańca, a Jagusia patrzała na niego z jakąś rozkoszną obawą, jak patrzą dzieci na konterfekt dyabła, nie widząc wcale przy nim św. Michała z mieczem.
Po godzinnej rozmowie wydało się Jagusi, że dyabeł nie taki straszny jak go malują. Uśmiechał się do niej, a to sprawiało jej jakiś dreszcz bardzo rozkoszny.
W kilka dni potem przybyła do miasta starościna rawska, która była ciotką JPana Tymoteusza. Odnowiły się serdeczne stosunki między przyjaciółkami, co nastąpiło tem snadniej, że starościna rawska chciała w majątku swoim fundować kościół, w czem ksiądz definitor radą swoją jej dopomagał.
Stąd poszło, że Jagusia często widywała człowieka, przed którym przestrzegała ją wprawdzie babunia, ale który mimo to był dla niej bardzo — ciekawy. Przypatrywała mu się ze wszystkich stron, a on ułatwiał jej to przypatrywanie. Opowiadał jej o stolicy, a od czasu do czasu rzucał na nią takiem okiem, jakie od pierwszego spotkania przy drzwiach kościelnych zapamiętała. Było jej przytem bardzo przyjemnie, ale zaraz przypominała
Strona:Zacharyasiewicz - Nieboszczyk w kłopotach.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.
30
Jan Zacharyasiewicz.