Strona:Zacharyasiewicz - Nieboszczyk w kłopotach.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.
33
Nieboszczyk w kłopotach.

— Że cię kocham!
— Żartujesz waszmość!
— Nie żartuję!
— To... ja może żartuję?
— Nie sądzę, abyś żartowała!
— Ani mi w głowie nie było!
— Czy mówisz w żartach?
— Nie, mówię o tem, o czem waszmość mówisz.
— Czyż się myliłem?
— Ojciec definitor powiada, że człowiek zawsze się myli, jeżeli działa bez łaski ducha świętego!
JPan Tymoteusz zagryzł usta. Tego się nie spodziewał. Upokorzona jego pycha poniosła cios dotkliwy. Tem większa ogarnęła go żądza zwycięstwa.
Rzucił się przed nią na kolana.
— Przysięgam oto — zawołał — żem cię ukochał całą duszą, że jesteś mojem słońcem, bez którego zwiędnę i uschnę jak marna trawa!
— To zgarnę waszmości jak siano i złożę do stogu!
— Na ten śmiech krotochwilny nie zasłużyłem!
— Tem wdzięczniejszy powinieneś waszmość być dla tych, którzy bez zasługi czemś waszmość darzą!