— Możesz mnie odtrącić, możesz zgnieść jak robaka, ale nie naigrawaj z bezbronnego!
— A gdzie to waszmość szablę podział?
— Wobec kobiety jestem zawsze bezbronny!
— Daję więc waszmości wolność, nie biorąc go za jeńca.
JPan Tymoteusz powstał z ziemi.
— Jesteś twardszą od skały! — syknął przez zęby.
— A waszmość nie byłeś nigdy skałą? — zapytała z filuternym uśmiechem Jagusia.
— W takim razie... mógłbym...
— Mógłbyś?...
— Mógłbym z trumny powstać, gdybyś... oświadczyła mi wzajemność!
— Chciałabym się o tem przekonać!
— Jakim sposobem?
— Umrzej waszmość!
Nastąpiła długa pauza. JPan Tymoteusz patrzał zdziwiony na Jagusię, a Jagusia bawiła się białą koronką.
— A gdybym umarł?
— Gdybyś waszmość umarł... wtedy spróbuję tego zaklęcia.
— I powiesz przy trumnie mojej, że mnie kochasz?
— Powiem!
JPan Tymoteusz rozśmiał się, a w tej
Strona:Zacharyasiewicz - Nieboszczyk w kłopotach.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.
34
Jan Zacharyasiewicz.