na nią z coraz większem zajęciem.. miała w tej chwili urok bolejącej królewny...
— Któż się zajmie pogrzebem? — po niejakim czasie zapytała stolnikowa.
— Przyjaciele — odpowiedział z westchnieniem Rawicz — którzy z nim razem byli, nie odstąpią go teraz Sami obsłużą go, niedopuszczając żadnej obcej, zapłaconej ręki.
— Cześć im za to! — odrzekła stolnikowa.
Rawicz skłonił się i wyszedł.
— A teraz zmówimy modlitwę za nieboszczyka — ozwała się po wyjściu Rawicza do Jagusi.
Jagusia chciała usłuchać rozkazu babuni — postąpiła krok naprzód i upadła na ziemię bez życia.
Stolnikowa krzyknęła na sługi. Podniesiono omdlałą i posadzono na krześle. Po chwili otworzyła oczy i powiodła niemi smutno dokoła. Powoli zaczęła się jej pierś podnosić, jakby do głębokiego oddechu a obfity potok łez oblał jej twarz bladą...
Tymczasem wracał Rawicz do mniemanego nieboszczyka i myślał sobie:
— Śliczna dzieweczka, jak królewna!... Szkoda jej dla Tymka... gdyby tak można odsunąć go nabok, a samemu...
Nie dokończył, bo właśnie zadzwoniono w kościele za umarłego.
Strona:Zacharyasiewicz - Nieboszczyk w kłopotach.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.
40
Jan Zacharyasiewicz.