— Mili słuchacze! Oto przed nami leży w trumnie nieboszczyk, który w kwiecie wieku zeszedł ze świata, a teraz stoi przed sądem Boga!... Przyszła powitać go matka jego, JPani starościna pokucka, którąśmy znali jako matronę i zacną i bogobojną!... I rzecze do syna swego JPani starościna: Tymciu! synu mój! Cóżeś tu z sobą przyniósł nam z ziemi? Przyniosłeś zapewne sporo dobrych uczynków; tuzin mokrych chustek, któremi otarłeś łzy cierpiących boleść i niedostatek, przyniosłeś wór błogosławieństw, jakiemi darzyli cię ludzie za życia... Złóż to wszystko, mój Tymciu, tutaj przed tronem Pana Boga ku uciesze matki twojej, która cię mlekiem swojem wykarmiła i strzegła jak oka w głowie!
...A on odpowie z płaczem: nic z tego wszystkiego nie przyniosłem, tylko wór grzechów i przekleństw, jakie miotano na mnie na ziemi!...
...I zapłakała boleśnie JPani starościna pokucka i rzuciła się przed majestatem Bożym, wołając: miłosierdzia, miłosierdzia, sędzio sprawiedliwy!
...A Pan Bóg rzecze do niej:
...— Trudna rada JPani starościno, bo syn twój był nielada urwiszem. Grzechy jego więcej ważą niż cielsko, które dziś w trumnie
Strona:Zacharyasiewicz - Nieboszczyk w kłopotach.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.
50
Jan Zacharyasiewicz.