Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/223

Ta strona została przepisana.

W kilkanaście lat umarła wreszcie matka bednarza mając lat sto czternaście. Popiel i Radysz płakali idąc za trumną — a nazajutrz płakali obaj nad śmiercią drugiéj wspólnéj matki. Od kwestarza z Jarosławia dowiedzieli się o złożeniu przez króla korony.
— Ej, Szymonie — zawołał wśród łez Popiel — naszéj ojczyzny niktby tak gładko nie był zagarnął, gdyby tacy ludzie jak ty, rozumieli sprawę naszą i byli w naszych szeregach!
Po tém widzeniu się, postarzeli się znacznie obaj przyjaciele. Bednarz wkrótce umarł, a Piróg pił na jego stypie. Chałupa Radysza zapadła się, a pustkowie nazwali mieszczanie „konfederatówką”. Popiel żył jeszcze pięć lat. Na cztery lat przed śmiercią ożenił się i zostawił syna, któremu zamiast majątku zapisał w testamencie te słowa:
— „Pamiętaj, żeś Marcin Popiel, rodu królewskiego. Życie twoje i mienie należy do Rzeczypospolitéj. Hasło Popielowe jest: Jezus, Marya, Józef — pal i wal! A gdy brat nieszlachcic chce koło ciebie stanąć, to mu się posuń i uściśnij jak brata. Tylko wszyscy razem, co jednym mówimy językiem, jesteśmy coś warci i czegoś możemy dokazać. A gdy się podzielimy, to nas zgniotą jak dziurawe orzechy. To miéj na pamięci: Amen.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.”
Wnuk Popiela czytuje dzisiaj często te słowa swego dziadka. Jest on w ósméj klasie i siedzi z młodym Pirogiem na jednéj ławie szkolnéj.