Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/39

Ta strona została przepisana.

była dosyć pocieszająca. Stryjaszek szedł do kobiet, a tam niezawodnie wspomniałby coś choćby nawiasem tylko o jego położeniu. W takim razie serce Euzebii zabiłoby żywiéj i tym sposobem mogłoby zacząć się pewne uczucie, które do planów matrymonialnych, zwłaszcza ze strony kobiety, koniecznie jest potrzebne.
On byłby bowiem bohaterem, a kobieta lubi bohaterów.
Wszystko to dotąd było bardzo dobre i przyjemne; ale do bohaterstwa była jeszcze daleka droga. Zresztą na dwoje babka wróżyła. Cóż mu z całéj aureoli bohaterstwa, jeżeli kulą w samo czoło dostanie? Przypadek jest ślepy; wszystko być może.
W takim razie przyszła mu myśl, czyby nie lepiéj było obejść się bez tego bohaterstwa?
Czyż sama Euzebia, a osobliwie pani Scholastyka, nie powinny postarać się o to, aby z ich powodu nie popełniano morderstwa? Czyż nie powinny obie stanąć między dwoma adwersarzami i wymódz na nich zaniechanie tak morderczego pojedynku? Przecież to istne morderstwo! Nigdy się nie spodziewał, że J. Pan Trzaska przyjmie tak zaostrzone warunki! Zkąd mu się wzięła taka odwaga, która wszelkie prawdopodobne obliczenia zniweczyła? Ależ to szaleniec, człowiek wyraźnie upadły, który z rozpaczy czepił się bakalarstwa! Taki człowiek wszystko zrobić gotów... nawet nie przyjąć pośrednictwa, któreby ten pojedynek udaremnić chciało!...
Tak rozmyślał pan Idzi, a myśli jego z każdym ubytkiem słonecznych promieni, stawały się coraz czarniejsze.