Po niejakim czasie wyczerpały się anegdotki stryjaszka. J. Pan Melchior umilkł także. Przyszło wszystkim na myśl, że taka wycieczka nie jest zabawką. Jednemu lub drugiemu może się stać przypadek... bez drogi i bez przewodnika to trochę niebezpiecznie. Prócz tego dawniejsze opowiadania stryjaszka wywierały jeszcze teraz na pani Scholastyce wpływ niedobry. Wyobrażała sobie Węgra spadającego w przepaść, widziała latające po powietrzu szczątki amerykańskiego turysty!... Wyobraźnia jéj zapalała się coraz bardziéj, pulsa biły coraz prędzéj, serce wzdymało się w piersiach, jakby pęknąć chciało!
I dziwne jakieś uczucie ogarnęło teraz panią Scholastykę. Zdawało się jéj, że jest drobnym atomem przyczepionym do skały i że lada wietrzyk może ją w przepaść zdmuchnąć!... A przed nią roztaczała się przestrzeń bezdenna, wśród któréj strasznie malały wszystkie jéj najlepsze wspomnienia i marzenia!... Czémże naprzykład na tle tych przestrzeni była jéj żądza, która niedawno całą duszę wypełniała, aby się dostać na wieczorek do państwa Izydorów i tam Euzebię świetnie światu zaprezentować? Albo czém wobec tych bezkresnych przestworzy jest niedawne jéj marzenie, by córkę wydać za pana Kajetana, który wtedy w jéj oczach był tak wielką figurą? Gdzież się te wszystkie wielkości i świetności parafialne podziały?
W téj chwili nie widzi ich, ale zato jakoś wyraźniéj widzi prawa i przykazania Boże, które w takiéj sprzeczności stoją z myślami i pragnieniami światowemi! Pani Scholastyka czuła, że w jéj duszy odbywa się jakaś
Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/66
Ta strona została przepisana.