tylko przysiółkiem a niczém więcéj. Były także na niéj długi i dłużki, które nie dozwalały na tak arystokratyczną rozrywkę, jaką bawił się hrabia.
Potrzeba było o inném bohaterstwie myśleć.
Drugim z kolei bohaterem galeryi powiatowéj był pan Zygmunt, który zawsze podwójne miał karty wizytowe. Na jednych nazywał się hrabią, na drugich był prostym śmiertelnikiem. Zawodem jego była — szulerka. Jako prosty śmiertelnik zgrywał cały powiat, za granicą robił to samo, jako hrabia. Że zaś umiał to robić z pewnym szykiem, z pewną elegancyą, kobiety lubiły go, a panny nawet kochały się w nim skrycie.
Otóż pan Kryspin zwrócił oczy na tego drugorzędnego bohatera. Kupił sobie kilka talij kart, zamknął się z niemi na kilka tygodni w Przysiółku i po całych dniach ćwiczył się w różnych potrzebnych w takim zawodzie sztuczkach.
Za miesiąc chciał zdać egzamin z téj nauki. Pojechał na jarmark do Mościsk. Tam fatalnie mu poszło. Wróciwszy do domu sprzedał żydkowi sto korcy żyta na konto przyszłego żniwa, aby dług honorowy zapłacić.
Namyśliwszy się bliżéj nad takiem bohaterstwem przyszedł do przekonania, że ono w każdym razie jest niebezpieczne i że do tego już — w czepku urodzić się trzeba. Niechcąc więc na niepewne narażać swojéj przyszłości, spalił karty i zaczął się oglądać za innemi drogami.
Drogi te leżały przed nim wydeptane i wyjeżdżone dostatecznie. Tysiące jadą niemi i zdążają do celu.
I jakież były te drogi?
Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/77
Ta strona została przepisana.