Do téj kategoryi należały córki kupców, fabrykantów i przemysłowców. Trudno bowiem wiedzieć jaki naprzykład może mieć posag panna Teresa, któréj ojciec ma trzy magazyny w trzech powiatowych miastach. Albo któż zgadnie jaki majątek właściwie posiada pan Błażéj, który dwie cukrownie wybudował? Któż może oszacować pana Pawła, który tak kolosalny młyn parowy wystawił? Mówią, że się bardzo zadłużył; inni powiadają nawet że bankrut, a niektórzy kiwają głowami, jakby tym wieściom nie wierzyli!
I któż tu może być mądrym? Jakże się tu orjentować z afektem swoim? A nuż bankrut!... brrr! A może ma miljony... ach!... Takiemi praktycznemi myślami był teraz zajęty pan Kryspin.
Panna z jednéj z tych kategoryj byłaby dla niego przystępniejszą.
Zależy tylko wiele na tém, aby mieć spryt i węch. Trzeba bowiem z chaosu różnych konjunktur majątkowych wynaleźć potrzebną liczbę, śledzić ją we wszystkich przemianach i pochwycić w chwili, w któréj ona jeszcze w kole epuzerów nie objawiła się!...
Była to wprawdzie gra niebezpieczna, ale pan Kryspin uznał, że przecież coś w życiu trzeba na kartę stawiać, inaczéj nic się nigdy nie wygra! A stawka taka, według niego, była daleko mniejszą od stawki w djabełku, gdzie prosty traf rozstrzyga.
Tu można było przecież kombinować, wróżyć, porównywać; można było, czy to pracą myśli, czy prostym przypadkiem przyjść do jakiéj-takiéj wiadomości i stosownie do tego się zachować! Słowem pan Kryspin był
Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/81
Ta strona została przepisana.