Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/13

Ta strona została przepisana.

dnak duchem pochopnego do czynów narodu, nabierały coraz więcej życia i dojrzewały zwolna w czyn dziejowy. Zasługa jednak pozostanie tego epizodu literatury polskiej, że z ciasnego koła ścisło-polskich wyobrażeń, jakby z zarosłej krzewami przystani, wypchnięto jej łódź na wspaniałe i rozległe fale pojęć i dążeń europejskich. Lecz ileż ofiar ponieśliśmy dotąd z tej śmiałej naszej żeglugi?... Ileż sterników, co z dumą zarozumiałej swojej potęgi, wszechwładną dłonią chwycili za wiosło, potonęło przy pierwszym wód zakręcie, i rozhukaną falą nieszczęść i następstw bujnej wyobraźni kraj głęboko zalało?...
Grono „młodych literatów” odczytywało z zapałem pisma poznańskie. Poezye ceniono wysoko, bo panowie „młodzi literaci” pomimo, że się w osobne podzielili oddziały, w tem jednak byli sobie pokrewni, że każdy w swoim oddziale był istotnym poetą. Ztąd ta forma mowy najmocniej przypadała do serc naszych, a nawet krytykujący Newtona matematyk nasz i astronom, dał się harmonią sfer w taki ukołysać zachwyt, że krytyczne swoje uwagi nad grawitacyjnym punktem wszechświata, i możebnością kwadratury koła zamienił na ody Pindara.
Skłonność nasza do poetyzowania czyli wierszowania przemagała coraz więcej, a gdy razu jednego jakiś skeptyk z grona o jej „być albo nie być” stanowczą wywołał walkę, przyniósł jeden z naszych poetów, potężny tom „literatury Wiszniewskiego,” a otworzywsyy go przed oczami zdumiałych kolegów, zaczął donośnym głosem czytać apokaliptyczne szanownego historyka widzenie, w którem twierdzi, że „poezya nietylko nie stoi na zawadzie rozwijaniu się władz duszy, ale jest właśnie najdoskonal-