Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/152

Ta strona została przepisana.

ni na ciebie to wysuszone stawisko — zapytał się podróżny.
— Nazywają mnie durnym Bazylkiem.
— Społeczeństwo wyrządza ci krzywdę — ale nie trzeba się temu sprzeciwiać. Bazyl znaczy z grecka: króleski, a któż ci zaprzeczyć może, że nie dojdziesz do jakiego zaszczytu, co cię nad motłoch wyniesie. Papież Syxtus był także pastuchem.
— Ależ dobrodzieju, na to potrzeba mądrości, a nieboszczyk jegomość mówił mi zawsze, żem durny aż miło!
— Mądrości ci wielkiej nie potrzeba, ale pewnego przemysłu, aby się do tego zastosować, gdzie cię społeczność położy.
— Ach złoty panie, wszak ja w popiele leżał od dzieciaka, a jeźli dzisiaj za nieboszczykiem płaczę, to tylko dla tego, że już w popiele leżyć nie mogę.
— Cyt, widzę, że dojdziesz daleko, bo nie pragniesz na raz zbyt wiele, a kontentujesz się obecnością. — A ponieważ duch twój samodzielnie działać nie może, więc potrzebujesz przedewszystkiem postarać się o pana, od którego wszystko cierpliwie znosić musisz, złe i dobre.
— Ach dobrodzieju, wszak ja od dzieciaka brał u jegomości szturkańce i batogi, a jeśli dzisiaj za nieboszczykiem płaczę, to tylko dla tego, że szturkanców odbierać nie mogę.
— Zmysł mój psychologiczny nie zawiódł mnie rzekł do siebie podróżny, chłopca tego muszę wziąć do siebie i na ludzi go wyprowadzić.
— Słuchaj chłopcze — przemówił głośno, widzę w tobie zaród przyszłej potęgi społecznej, a jeśli rad moich