na ród ludzki wywarła ta tradycya arystokratycznego jego pochodzenia, bo przez nią stał się tylko zarozumiałym, a w bezrozumie swoim częstokroć zbacza z tej drogi, jaką mu przy stworzeniu wytknęło mityczne jego pochodzenie.
Przyzwyczaiwszy się bowiem do pochwał i podchlebstwa, wzbił się w dumę ród człowieczy, i niechce dzisiaj odwrotnej swojej strony widzieć na oczy. Wydaje mu się, że będąc potomkiem bóstwa samego, musi być mało mniej, niżeli sam Bóg doskonały, a chociaż okazując mu jego wady, zaczniesz od sentencyi, że i słońce ma swoje plamy, zgromi cię jednak w zapalczywości gniewu swego, i nazwie cię duchem, który przecząc wszędzie i zawsze, obryzguje najświetniejsze charakteru jego przymioty.
Otoż to pierwszy skutek tej nieszczęsnej tradycyi pochodzenia, jaką nam dziejopis Mojżesz, ów praojciec następnych heraldyków, na nieszczęście nasze na piśmie zostawił. Pisemny ten atoli dokument musiał później uledz zmianie co do wykładu, jeźli zawłoka europejski, pod niebem amerykańskiem ów przywilej rodu ludzkiego tylko do białej skóry zastosował, kładąc jarzmo niewoli na barki czarnej, pod słońcem afrykańskiem ogorzałej braci swojej!
Ale nie naszym to celem przemawiać w krainie podkarpackiej za emancypacyą murzynów w plantacyach amerykańskich; zostawiamy to klubom przeciw dręczeniu źwierząt. Dosyć by było, abyśmy przemówili za emancypacyą rozumu między nami, chociaż i za taką propagandę można być wyśmienicie zakamienowanym.
Sądzimy bowiem w naszem zarozumieniu: krytyka to złość, a złość to owoc piekła, a wszakże wyraźnie stoi
Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/199
Ta strona została przepisana.