Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/202

Ta strona została przepisana.

Widzimy ztąd, że podobna rodu ludzkiego tradycya nie może się ustać przy rzetelnym krytyzmie, który najprzód zasady wywraca, a polem do dzieła się bierze.
Owóż skłaniamy się w tym względzie do uznania za prawdę owego przypuszczenia fantazyi pogańskiej, że pierwsze rodu ludzkiego postacie wylągły się w namule błota ziemskiego, jak po dziś ogrzane słońcem lipcowem, wylęga się z ziemi roskisłej mnóstwo owadów i robactwa plugawego. Nie jest to wprawdzie dla nas zaszczytem, urodzić się w błocie lub kałuży jakiej, ale tem większą zasługą pozostanie dla nas błotniarzy, wydobyć się z pomiędzy żab i głowaczy, odziać sromotę swoją suknią paryską i na elastycznym ugrzęznąć fotelu! Czyż nie mało zaszczytu dla nieudolnych władz człowieka, aby zamienić błoto na parkiet, a gardząc żywą muzyką swych dawnych towarzyszy, przymusić martwy kruszec i spiż do tonów im niewłaściwych?
Podobna medytacya może atoli znowu owionąć dumą byłych błotniarzy, osobliwie gdy chodzą po parkietach, lub w elastycznych grzęzną fotelach, i znowu mogłaby się z tąd wyrobić rodu ludzkiego idea arystokratyczna.
A chociażby arystokracya taka nie była już niezasłużoną niczem arystokracyą rodu, ale arystokracyą powstałej o własnych silach tak zwanej inteligencyi, historya jednak nas uczy, że arystokracya podobna staje się częstokroć najniegodziwszą.
Należy więc jeszcze więcej ująć z dumy człowieka, i jego pochodzenie inaczej wytłumaczyć.
Zaprzeczamy najprzód solennie, jakoby człowiek był pierwotworem. Jest on najprawdziwszym parweniuszem, jaki kiedykolwiek per fas et nefas do znaczenia był przy-