czytasz się w niej ani najmniejszego zdarzenia, któreby mogło ci dać wątek do najlichszej powieści.
Człowiek-jednodniówka ma wprawdzie afekt do przeszłości, ale to uczucie jest więcej instynktem, czyli wibracyą, w jaką wprawia go ruch otaczającej go zewsząd machiny społeczeńskiej. Jeżeli są jakie nitki, wiążące go do wspomnień przeszłości, to na to tylko, aby zwróciwszy jego twarz ku pomnikom, niedały mu widzieć rysujących się w dali obrazów przyszłości. Nie wiele jednak chwil z dnia swego życia poświęca on podobnym medytacyom, bo jego przeznaczenie jest, żyć wrażeniem czasu jednodniowego, być odradzającą się codziennie — jednodniówką!
Człowiek-jednodniówka jest przyczyną wielkich nieszczęść w kole swojej rodziny. W życiu domowem podzieli on wszystko na te same drobne przedziałki, z jakich składa się cała jego istota. Nie myśląc o jutrze, nie wiążąc swego życia w pewne pasma dążności i celów, które jako ojciec rodziny zawsze mieć powinien, nie widzi on grożącego jego domowi niebezpieczeństwa, a w przededniu tegoż upadku, gra swobodnie preferansa z gośćmi, którzy właśnie przed godziną do niego byli zawitali. Zbudzony rano nieszczęściem domowem, płacze i rozpacza dzień cały, nie mając żadnego wspomnienia z minionej wczorajszej zabawy, ale i żadnej myśli na jutro, a z nią i żadnej nadziei. Trafi się jutro jakiś deus ex machina, i bankruta z upadku podźwignie, człowiek-jednodniówka zapala sobie i przybyłym preferansistom z taką swobodą cygaro lub lulkę, jakoby paroxyzm jego majątkowy był najprawdziwszą spasmą modną, a nawet jakoby wcale nie był się odbył! W braku zaś nadprzyrodzonego ratunku, zakłada
Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/210
Ta strona została przepisana.