Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/223

Ta strona została przepisana.

inspiracyi, przestał myśleć o habicie bernardyńskim i w czwał do Piotrkowa pogonił.
W zwadzie jednak o elekcyą, rąbnął pana Marcina jakiś szlachcic z Pokucia tak mocno, że inspiracyą swą na zawsze wyzionął!
Na grobie położono mu napis:

Gdy za króla Olbrachla
Wyginęła szlachta,
Jeden tylko Junosza
Powrócił z Wołosza.


Półczwarta wieku rozdziela nas od owych wydarzeń, a czas i ludzie nie zmienili się wcale. Jak dzisiaj wyrzekają jedni na oświatę swego czasu, że zacierając dawny obyczaj, jest przyczyną wszystkiego złego, tak samo i wtedy były wyobrażenia, utyskujące na nowe, rozszerzające się światło. Dowodem takiej, ludzkiej naturze wrodzonej opozycyi przeciw temu, co istnieje, lub istnieć usiłuje, jest sam szanowny śpiewak Iliady, który mówiąc o przodkach Eneasza, mówi z westchnieniem, że w lepszych rodzili się czasach!
Owoż kiedy akademia krakowska w owych czasach jasnem światłem świeciła, znaleźli się i tacy, co potrząsając głową, krzywo na to światło patrzali, i bardzo słusznie, bo właśnie z podobnego światła wywiązała się następnie bezbożna herezya. Nie dziw więc, jeźli pan Marcin, żegnając doczesne, syna swego upominał, aby w podobne światło niebardzo patrzył, a więcej kierował się inspiracyą, do której wzbudzenia udzielił mu rad sekretnych.