Gospodyni powitała nas krótko i uprzejmie, Maurycego jednak poufalszem skinieniem głowy.
Zastęp „grona” prowadził był właśnie zaciętą walkę z jakimsiś dependentem, któremu się nie mogło w głowie pomieścić, jakim sposobem można marnotrawić czas na czytaniu, a co większa, pisaniu wierszy, lub rzucaniu się na niewdzięczne pole literackie. Argumenta jego były straszne, bo liczbowe. Wymieniał literackie znakomitości, jedne po drugich, które aczkolwiek od narodu uwieńczone, jednak bić się muszę z swoją dolą i niedostatkiem, podczas gdy ich daleko słabsi na talentach koledzy doszli do wysokiego zaszczytu, tak majątku jako i znaczenia.
— Masz pan słuszność po części, odrzekł Maurycy, który się był do tej grupy zbliżył, poezya, a nawet cała literatura ma tę złą stronę, że zostaje czystą teoryą, oderwaną od życia czynowego, bez żadnego wpływu na takowe. W Polsce kwitnęły nauki, podczas gdy w jej organizmie rozwijał się zaród upadku. Mówicie, że poezya kształci uczucia, usposabia ludzi do wyższych czynów, do poświęcenia... Pokażcie mnie choć jeden przykład z nowszych czasów, tych uczuć wykształconych, poświęceń... a przecie tyle książek zapisali poeci, żeby ich karmią nie tylko ludzi, ale i zwierzęta utuczyć można... Niestety! po przykłady sięgamy do dawnych czasów, kiedy mniej było drukowanej poezyi, ale za to była poezya czynu!... Ta czyni naród wielkim i nieśmiertelnym!... Nasza poezya na papierze jest blada i znikoma w obec tej poezyi czynowej, zapisanej krwią i ostrzem żelaza na kartach dziejowych! Myśmy znikczemnieli, nasza poezya, nasze wyobrażenia są to gipsowe odlewy, kopersztychy z olbrzymich oryginałów Rafaelów,
Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/25
Ta strona została przepisana.