Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/256

Ta strona została przepisana.

— Nieograniczona wolność sumienia. Stała się ona dzisiaj już prawem narodów ucywlizowanych, a, Polska w tyle nie może pozostać. Do tej wolności musi dążyć, chociażby pod wpływem obcym!
— Tylko z wiarą w sercu, ozwał się najmłodszy, możemy chwycić za ten oręż który nam obiecuje, że „in hoc signo vincemus.“ Tylko godło: krzyż a miecz, wróci nam naszą dawną wielkość i niepodległość.
— Te wszystkie nowacye wasze, rzekł inny, te zachcenia reformatorskie tylko do zguby prowadzą. Naszą rzeczą jest, konserwać to cośmy w ciągu historyi naszej zdobyli, a tem jest: wolność nasza złota, równość szlachecka, veto i całe pacta conventa. Kto te kardynalne zasady rzeczypospolitej podkopuje, ten kopie grób ojczyźnie.
Umilkli bracia i spojrzeli po sobie. Zdawało im się że w kraju już trzy wytyczono obozy i że każdy do innego należał.
Ale staruszek nie wiedział o takiem rozdwojeniu synów swoich. Z przygasłą źrenicą, głowę na piersi schyloną, spał on już snem odpoczynku, jak spracowany robotnik. On swego czasu już nie pojmował, i usunął się z kolei żyjących, których krzywd nie mógł znieść ani pomścić.
Synowie jego rozdzielili między siebie trzy wielkie swego czasu dogmata i każdy z nich poszedł walczyć pod znakiem swego wyznania.
Były to atoli dogmata bezwzględne, każdy w swym sposobie słuszny, a żaden z nich do dziejowego narodu rozwoju nie przydatny.
Na takich bezwzględnych dogmatach opierają swoje działania ludzie, którzy z przeszłości żadnej nie wynoszą