Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/279

Ta strona została przepisana.

— Panie Stanisławie, jakkolwiek rozum twój jest stary nauką i wiedzą, serce jednak za młode, aby mogło znieść kolce rozczarowania, a w uczuciu swojem nieustać. Piękna i szlachetna myśl twoja kierowałe tobą, pókiś sam sobie był światem i aktorem, ale czyż nie zwichną się skrzydła tej myśli ognistej, gdy o zimne uderzą głazy samolubstwa, złości, upodlenia i przewrotności ludzkiej?... Trzeba hartu Stanisławie, wielkiego hartu aby wytrwać przy myśli rozpoczętej, aby wytrwać nawet wtedy, gdy cię świat nie pojmie, gdy cię kałem obrzuci, a sławę twoją na pręgierzu opinii publicznej wywiesi!...
— Gdy się zwichną skrzydła myśli młodzieńczej, czołgać się będę i krwią naznaczę ślady przechodu, a kresu życia mego nie upuszczę z oka, chociaż by mnie go omgliły chmury piorunne! — Wytrwam, bo widzę, że są ludzie wyższego poglądu, że życiem swem sięgają dalej, niżeli wieczór dnia jednego.
Vox er vox, kochany Stanisławie, trudna jest walka z rzeczywistością. Chcę abyś zbliska tej walce się przypatrzył i w obec niej tam młode serce ustalił! Panie Stanisławie nie odmów mi tej prośby? Pójdź w mój dom, i bądź moim dzieciom tem czem ja dla narodu być pragnę. Może będą chwile, gdzie wzajem siebie wesprzemy poradą i światłem wzajemnem! Mam ja przed sobą nie mniej wielki, trudny cel, lecz spodziewam się że osiągnąwszy go, spokojnie zamknę oczy, bo ojczyzna moja się odrodzi a ja odrodzę się w tych, których ty wychowasz i ukształcisz!
Myśl kanclerza padła w serce marzyciela jak ziarnko maku, i zapuściła korzeń, by wydać plon stokrotny. I nastąpiły długie lata pracy, i ciosu, a rzetelni robotnicy spo-