wymawiali wspólny akt wiary, i przy wyznaniu tem wspólnie pozostać przysięgli. W takich to pięknych momentach przebija się obraz bóstwa na tle serca ludzkiego, bo tylko tak a bezwzględna ofiara czyni je w istocie wyższem nad samolubny pociąg zwierzęcia. Atoli światłe te momenta życia ludzkiego stają się podobne do świecącego pruchna, jeźli z nich myśl życia nie wystrzeli, ani promień ich nie ogrzeje. Jak światło pruchna jest owocem grobu i śmierci, to też podobny skutek odniesie każde usiłowanie, przy świetle tego pruchna poczęte, przy którem nie można dojrzeć najbliższego jutra. W najlepszym razie będzie to meteor, z wytkniętych zbłąkany kolei, który pękając oświeci na chwilę fosforem ciemności, by w tem czarniejszą przepaść wzrok patrzących pogrążyć. Tym bowiem momentom brak światła dalej sięgającego rozsądku, bo serce ludzkie jest najprawdziwszą — jednodniówką.
Związkowi jednak nie myśleli o jutrze, a z przepełnionem sercem uchwalili jednogłośnie wojnę przeciw sąsiedniemu mocarstwu.
— A więc bój rozpoczniemy, zawołał jeden z związkowych — bój na śmierć, póki naszej sprawy nie wywalczymy!
— Bój na śmierć, bój wszystkiemi siłami!
— Bój, unanimiter — krzyknął pan Michał — kto nie z nami jest przeciwko nam!
— Skruszymy potęgę kolosa, co na glinianych nogach stoi.
— Ugodzimy go w samo serce — w Petersburgu nasze sztandary powiewać będą.
Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/291
Ta strona została przepisana.