Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/293

Ta strona została przepisana.

— Prawda, prawda! wyborny system!
— Dobry system dla Hiszpanii, ozwał się twardej głowy artylerzysta — kraju górzystego, ale w nizinach i płaszczyznach naszego kraju, trzeba się często odsłonić i nieprzyjacielowi w rzeczywistej liczbie okazać.
— Co tam bajesz bracie! — krzyknął pan Michał — gerylasówką pójdziemy aż do Litwy i kwita!
— Ale-bo gór nie mamy ni takich lasów!
— Będą góry i lasy dla waści, jeźli ich koniecznie dla pozycyi potrzebywać będziesz!
— A furaże — żołd — podwody?...
— Alboż to apostołom — tym wojownikom prawdy świętej — dawano furaże, żołd i podwody?
Zamilkło całe zgromadzenie związkowych na taki oczywisty argument, a kilkudziesięciu ludzi uczyniło wyrok prawomocny i Rossyi otwartą wydało wojnę. Pana Michała Junoszę w skutek okazanej energii kreowano jednogłośnie organizatorem armii wschodniej, a tymczasem kanclerzem wielkiej pieczęci. Z nie mniejszą łatwością wybrano jenerałów, pułkowników, komisarzy, a nawet w bladym zarysie postanowiono przyszły rząd kraju wyjarzmionego, i oznaczono nawet osoby tegoż rządu. Każdy z spiskowych przyjmował nowy urząd z pewną submisyą idei przewodniczącej, a rezygnacyą prawdziwej swojej osobistości, częstokroć sporo nieudolnej, bo roztopione w pojęciu ogólnem własności jednostek odziały się w jakąś naturę duchową, której nieudalność ciała nie stoi na przeszkodzie.
W chwili, gdy ten szkic kreślimy, zmienił się pogląd rzeczy, czyli właściwiej lepszy rozsądek wziął górę nad uczuciowym popędem. Dzisiaj widzimy kilka pierwszego rzę-