Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/295

Ta strona została przepisana.

i taktyki wojennej, i to w takiej mierze i rozległości, jakiej tylko włożony na nich urząd wymaga. Mając na względzie drogi i naukę, jakiemi podobnego stanowiska ludzie do owych uzdolnień przychodzą, dziwić się potrzeba w jak krótkiej chwili podobne talenta w gronie spiskowych się rodzą i rozrastają. Często przychodzą one dopiero z mianowaniem, a w kilka chwil potem już są w pełnej potędze. Życie atoli takich talentów jest jednodniowem życiem efemerydów, które przy zamierzchu inspiracyi opada na siłach, a tracąc w siebie wiarę, ginie nikczemnie jak muszka-efemeryda.
Pierś pana Michała stała się szeroką jak pierś góry Karpackiej. W tę pierś bowiem wleciały wraz z mianowaniem talenta organizatorskie i kanclerskie, a gdyby który z spiskowców był dla obrony brzegów bałtyckich zaproponował flotę powstańczą, pan Michał objąłby z tem samem poczuciem sił własnych godność admirała, chociaż o nautyce najmniejszego niemiał wyobrażenia. To poczucie się w siłach wyższych jest niemniej rodzimą naszą chorobą, jak powodem tej choroby jest niezaprzeczenie owe życie jednodniowe, owe skupienie sił na dzisiaj, owe skoncentrowanie promieni życia w chwilach inspiracyi w jedno ognisko bez względu na jutro!
Chociaż pan Michał z góry Chłopickiego za to był zganił, że nad mapami siedział i bataliony nieprzyjacielskie liczył, uznał jednak za rzecz przyzwoitą, na wysokiem swoiem stanowisku zapoznać się z geografieznem położeniem Rossyi a może i własnego kraju. Rozłożył więc przed sobą kartę Europy, i patrzał i patrzał, nie wiem jakiem okiem, czy organizatora, czy strategika, ale dosyć że pa-