Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/329

Ta strona została przepisana.

pół wieku przeszło zrywał się naród do tej wielkiej myśli, a gdyby głos Zamojskiego nie był stał się głosem wołającym na puszczy, nie mielibyśmy dzisiaj tych brzydkich kart historyi naszej, które wiecznie o samolubstwo i nierozsądny upor oskarżać będą. Owocu wszakże nie żądaj zaraz po tak późnej siejbie. Zakwitnie on ci w swoim czasie, ale ciebie już wtedy nie będzie. Twój potomek jednak nie wiedząc o twych uczuciach z dumą wspomni o tobie, któryś to ziarno rzucił, a może i pomnik zapragnie ci postawić... wtedy pamiętaj, aby ci sumienie nie zaprzeczyło tej zasługi, jeźli szczerość twoja i tam cię nie opuści!...
Takby to do pana Michała przemawiał ksiądz pleban. Ale staruszek ten już nie żył.
Umarł, usłyszawszy śpiew legionów, przedrzeźniony mową ludu jednoplemiennego...

Koniec.