Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/35

Ta strona została przepisana.

że nagle ten płomień w oku? to poniewolne utopienie duszy w licach natchnionego improwizatora, podczas gdy narzeczony jej dłoń do serca przyciska?... Któżto był ten narzeczony? Byłże on niegodny jéj uczuć, jej serca, tylko ręki, która mu była przyrzeczoną, a którą bezwładną ściskał? Mamże patetycznie zacząć: Kobieto, puchu marny, ty wietrzna istoto!... Dajcie spokój biednemu sercu. Ma ono swego wroga, swoich demonów, które go podbijają i zabijają!...
Narzeczony Celiny był ową czwartą postacią, której rysy w mojej pamięci coraz bardziej uwydatniać się poczęły. Był on jednym z tych ludzi, którzy zdają się być na to stworzeni, by zostać szczęśliwą głową uszczęśliwionej rodziny. Twarz okrągła i rumiana okazywała zdrowie czerstwe i trwałe, a dobroć i dobroduszność wylana na jego rysach były niezachwianą podstawą szczerości i jego zadowolenia w życiu domowem. Nienależy wnosić, aby niemiał uczucia. Miał on wprawdzie owe bierne usposobienie umysłu i serca, które same z siebie niemają siły do wzruszeń, ale które lada podmuch rozkołysać może do fal gwałtownych. W duszy jego, jak w cichem źwierciedle wód przezroczystych odbijały się wiernie i wyrazisto, wszelkie odcienia powziętych wpływów i w rażeń, i tworzyły niby czarujący oddźwięk. — Jest to wprawdzie brak tworzącego uczucia, ale właśnie ta godność i wrażliwa bierność duszy jest prawdziwem szczęściem, jakie tylko być może na ziemi. Każde tworzenie jest niepokojem, walką, po czem następuje znużenie, otrętwiałość, gdy tymczasem wdzięki duszy tkliwej i spokojnej są nieprzebranem źródłem roskoszy!...
Czy z tego stanowiska o swojem uczuciu sądziła Celina, a o jej nerwowej afekcyi pan Teofil; czy z tego sta-