Włos twój ukrywa pomrok grobowy,
W złamanych łukach pająk sieć mota,
Nie ma cię, nie ma, dziewico złota!
Nie ma cię, nie ma, borów królowo!
Skruszały hełmy, miecze rdzewieją,
Zatknięte dzidy w wietrze się chwieją,
Wynidź z mogiły, ożyj na nowo,
Rumak twój czeka, borów królowo!...
Dziś głucho w borach, smutno do koła,
Pomrok przeszłości w wiecznej brzmi nocy,
Jeleń po jarach błądzi sierocy,
Róg cię na łowy już nie wywoła,
Głucho dziś w borach, smutno do koła!... etc.
Nareszcie chwyciłem za gruby zwitek papieru. Byłto dziennik Maurycego. Skrzywiłem się, jak dziecko przy
kwaśnej potrawie. Czytałem urywkami:
... „Państwo jest to najwyższa, abstrakcyjna istność ludzi, mających jedne i te same potrzeby i cele. Rodzina jest konarem państwa; idea państwa ma być w mniejszym rozmiarze powtórzoną w rodzinie. Udzielność więc członków
rodziny jako też i państwa nie odnosi się nigdy do jednostek, ale do tychże zbiorowości, którą jest państwo. Tak
samo ma się co do własności. Własność jest pojęcie względne, które przysłużą jednostkom, lecz w obec tychże zbiorowości upada...”
... „Najpierwszy objaw ducha jest uczucie. Jestto wiek dziecinny. Ma on żądze nieokreślone, niesformułowane;
w przeczuciu nieznanych jeszcze celów błądzi, tęskni, płacze. Na tym stanie opiera się jego dalszy rozwój i dojrzałość. Świadome celów, uznają czyn i tegoż potrzebę.