Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/76

Ta strona została przepisana.

remu można dać nazwę uczucia zaufania, przyjaźni, a na wet miłości braterskiej.
Może być że osamotnienie moje wpłynęło na powzięcie takiego wrażenia; lecz nie przesadzam, wyznając, że jakaś siła demoniczna przyciągała mnie do osoby, której nie znałem, nie widziałem, a nawet której pełnego głosu nie słyszałem. Serce moje rwało się ku niej, i zmusiło mnie wyjść z ukrycia, chociaż wiedziałem, że to mnie mogło zaszkodzić.
Ale powtarzam: Niemyślcie, aby to dziwne uczucie moje ku niej było deklarowanem uczuciem miłości jakiejś awanturniczej. Było to dla mnie jakiemsiś błogiem ukojeniem, być pod wpływem wyższej, wybranej istoty; a że nią była, o tém mówiła mi dusza i serce.
Usłyszałem ułamek ich rozmowy, którą prowadziły po francusku. Były one niepewne, którą ulicą się udać.
— Nie lękam się niebespieczeństwa, wyrzekł ten sam głos, który mnie do głębi przeniknął, przecudnym francuskim akcentem, ale lękam się niegrzeczności. Same kobiety, śród nocy...
— Nie same panie będziecie, odparłem wychodząc z ukrycia, jeśli przyjmiecie pomoc i towarzystwo mężczyzny, które on wam chętnie ofiaruje, chociaż nie jest pewnym, ażali niedał pomocnej dłoni nieuczciwym zamiarom.
Przemowę taką uznałem za nader potrzebną, aby się okazać w świetle korzystnem. Inaczej, dostałbym niezawodnie odkosza.
— Zarówno nieznam pana, kto jesteś — odrzekł ten sam głos znajomy — lecz wywdzięczając się z zaufania, jakie pan w nasze zamiary pokładasz, zaufam panu i przyjmuję jego rękę.