Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/81

Ta strona została przepisana.

cha, a której użyć dobrze poprzysiągł; — zbrodniarz, który przemocą rwie się do poprawy swojej, zamiast, aby tylko dla „przykładu“ świata, żywcem był pogrzebany!
Ludzie! litości was błaga zbrodniarz, którego najłatwiej odkryje głód, nędza i nagość!
— Niebezpiecznie jest dla nas — odezwałem się do towarzyszki — słuchać a gorzej usłuchać wyuczonych tyrad zbiegłego zbrodniarza. Spieszmy a jego zostawmy sprawiedliwości.
— Tą razą źle zaaplikowana sentencya, mój panie! — z dziwną namiętnością odpowiedziała. — Zbrodniarza karze sprawiedliwość, lecz Bóg nakazał nam, być miłosiernemi. Chwila i mały datek uratować go może; a gdy się poprawi, będzie się za nas modlił. O widać, żeś jeszcze niebył nieszczęśliwym, nie wiesz co to jest być więźniem!
Nie czekając mojej odpowiedzi, dodała skwapliwie:
— Nie traćmy czasu na paplaninie niedorzecznej. Trzeba go ratować; ja chcę tego. Pieniądze moje dałam jednemu przed chwilą. Czy nie mogę u pana długu zaciągnąć?
Nie opierając, się jej chęciom, wyjąłem z kieszeni „poitemonnais.“
— Darujesz pani, odparłem, jeśli na zaciągnienie pożyczki nie zezwolę, a nie zechcesz mnie odjąć błogiego uczucia, abym sam mógł przynieść pomoc biednemu!...
— Nudziarz z pana — rzekła z gniewem i szarpnęła moją rękę — ja czynię pożyczkę i na tem koniec. Z resztą nie bądź egoistą, daj innym spełnić dobry uczynek. Od kogo pierwsza myśl wyszła, temu przynależy się pierwszeństwo.