Strona:Zacharyasiewicz - Powieści.djvu/83

Ta strona została przepisana.

— Przyrzekam — wymówiłem machinalnie, bo w tej chwili żadnego słówka przeczącego użyć nie mogłem. Zdawało mnie się, że tak być musi i że tak będzie, bo ta z której ust to słyszałem, była wyższą, szlachetniejszą istotą.
— Dziękuję ci — odrzekła z uczuciem, życzę ci, abyś mniej cierpiał, bo cierpieć to los śmiertelnych. Jesteś nieszczęśliwy, niemniej jak ja, lecz módl się, a dostąpisz ukojenia boleści. Lecz dam ci jedną przestrogę. Uczucia, powzięte w ziemi rodzinnej, zamknij w duszy, jak świętą relikwię, a nie myśl, że je może zastąpić inne, obce, po drodze schwycone, którego życie liczy się na chwile. Zająć się można, ale być pojętym i zrozumiałym, osobliwie, gdy jesteśmy więcej, niżeli samolubami, tak, jak tego pragnie dusza, nie pół senna, ale czuwająca w całej swojej potędze, na to potrzeba ziemi rodzinnej i nieba, pod które wzniosło się nasze pierwsze westchnienie! — Bądź zdrów, alea się kończy. Mam twoje słowo.
Uścisk ręki, namiętny, gorący, wyrwał mię z zamyślenia, ale na to tylko, aby mnie tem więcej zmysłów pozbawić. Myśl że to uścisk ostatni, przebiegła lodem rozgrzane żyły wyobraźni, i wpadła w serce, które bić przestało. Uścisk ten zabił mnie.
Dzisiaj, gdy wam opowiadam, widzę w tem przeszłość ubiegłą, a więc przebaczcie mojej refleksyi, jeźli w chwilach waszej ciekawości, zatrzymuję się, i może i nudzę drobnostkowem opisywaniem moich uczuć i myśli.
Mówiłem, że uścisk ten zabił mnie. W życiu jednak dzieje się przeciwnie. Uścisk ręki odgrywa często pod względem psychologicznym ważną rolę. Gdy się z kim godzimy, przepraszamy, gdy w jakie przymierze z kim wcho-