Strona:Zacharyasiewicz - Teorya pana Filipa.djvu/141

Ta strona została przepisana.

— Nie, mój ojcze — zawołała — ja ciebie nie narażę na żadną nieprzyjemność... ja poświęcę się!
Trudno odgadnąć, co u tej chwili rozżalona na świat i ludzi rozumiała pod tem słowem: poświęcę się. Przepełnione serce, drgające uczuciem wszystkie jego fibry pragnęły gwałtem w tej chwili jakiej wielkiej, nieokreślonej katastrofy, choćby nawet poświęcenia się na stosie ofiarnym!
Profesor był w nowym kłopocie. W projektowanem dziele swojem: „duch i materya“ były rozdziały o tak zwanem poświęceniu się, czyli o przewadze ducha nad materyą, która nawet w zupełny rozkład w takich razach popada, jak to widzimy w walkach mających obronę kraju na celu. W takiej walce człowiek w imię idei poświęca się, i sam dobrowolnie traci nawet życie doczesne. Były to jedne z najulubieńszych rozdziałów jego dzieła — ale w rozdziałach tych nie było żadnej kategoryi poświęcenia się, któraby stosować się mogła do wyrażenia Anieli.
— Chcesz się poświęcić! — zawołał po niejakim namyśle — któż żąda od ciebie poświęcenia? Któż mówi o klasztorze?
Profesur zaczął tutaj objaśniać córce teoryę swoją o poświęceniach się, aby ją przekonać, że jej poświęcenie się, do żadnej z znanych kategoryi należeć nie może.
Przerwała jednak uczonemu ojcu rozprawę Aniela.