Strona:Zacharyasiewicz - Teorya pana Filipa.djvu/172

Ta strona została przepisana.
XVII.

Gdy profesor drzwi za sobą zatrzasnął, nie mógł sobie odmówić pewnego uśmiechu, który świadczył o jego wewnętrznem zadowoleniu.
A był zadowolony z różnych względów. Najprzód wygrał bitwę, bo nieprzyjaciel musiał się przed jego przewagą cofnąć — powtóre przekonał się, że posiada siłę, za pomocą której bitwę wygrać można.
Żałował tylko, że pierwej o tem nie wiedział. Tyle razy przegrał, tyle razy musiał się cofać, a to wszystko było niepotrzebne. Ileż to razy dla miłego spokoju poszedł za zdaniem żony, chociaż był przekonany, że to zdanie nie było dobre! A gdyby tylko był okazał taką odwagę, z jaką się dzisiaj tak świetnie sprodukował, byłby niezawodnie na swojem postawił. Już dzisiaj widoczne były skutki nowego regulaminu. Jejmość nietylko nie atakowała, ale nawet coraz słodziej mówić zaczęła w miarę, jak on swój gniew i swoją silną wolę okazywał. Próbowała nawet pieszczot,