Strona:Zacharyasiewicz - Teorya pana Filipa.djvu/203

Ta strona została przepisana.

Profesor uznał za stosowne przyjąć to wszystko za zupełną satysfakcyę, położywszy nacisk na nieomylność swojej teoryi, według której każda chwilowa brutalna przewaga materyi musi ustąpić panowaniu ducha, poczem następuje zwycięztwo dobrego!
Pani Filipowa była tym wyrokiem sprawiedliwości dziejowej tak zadowoloną, że wyciągnęła białą rączkę do pana Michała:
— Niech pan u nas bywa — rzekła z macierzyńską słodyczą — niech pan częściej bywa!...


∗             ∗

Czytelnicy domyślą się już końca, bo nawet zacny profesor domyślił się zaraz, jaki skutek mieć będą owe donośne słowa małżonki.
Nie mógł się jednak powstrzymać, aby do owych słów nie dodać:
— Tak, panie Michale — rzekł do gościa z powagą przyszłego teścia — wszystko zależy od ostatecznego wyniku walki materyi z duchem... nie tylko to co widzimy jest materyą. Fakta codzienne i fakta dziejowe są także materyą, z którą walczy duch sprawiedliwości. A chociaż często te fakta cały horyzont zaciemniają, chociaż często wieczną grożą nam nocą, to jednak duch czasów i przestrzeni rozgromi te chmury i jasne na ziemi zaświeci słonko! Tak, panie Michale... walka