Strona:Zacharyasiewicz - Teorya pana Filipa.djvu/96

Ta strona została przepisana.

— Masz pani słuszność — rzekł po chwili — gra i śpiew kobiety, niewystępującej w pretensyi artystki, wiele mogą nam powiedzieć. Grozi nam jednak z tego powodu wielkie niebezpieczeństwo, daleko większe od tej szpary przez którą wciska się światło z ulicy!
I z uśmiechem wskazał na mur zarysowany.
— Niebezpieczeństwo? — powtórzyła Aniela, i pełnem okiem spojrzała na mówiącego.
Pod tem spojrzeniem zarumienił się młody człowiek.
— Nie cofam tego słowa — odrzekł z uśmiechem — i zaraz się wytłumaczę. Wszystkie siostry sztuki przedstawiają się nam w konturach jaśno określonych, prócz muzyki. Poezya, rzeźbiarstwo, malarstwo, architektura — wszystko to ma linje jasne, ostre i łatwo zrozumiałe. W moim zawodzie pozna każdy od razu pałac, willę i dom czynszowy. Tak samo w malarstwie i w rzeźbie. Tymczasem muzyka podobna jest do owych rusałek balladowych, które nas często uroczemi tonami swemi prowadzą na dno chłodnej wody!...
— Ach, jakże pan obmawiasz muzykę!
— Są jeszcze pewne warunki, w których ona zdradliwie upaja nas na to tylko, aby nam po przebudzeniu na zawsze spokój odebrać!
— Okropna zdrajczyni!
— Niech sobie pani wyobrazi człowieka samotnego, pognębionego w pracy, walczącego w po-