Zdawało mi się, że pan Krzysztof przy tych słowach trochę się zamyślił, a nawet jakieś smętniejsze — uczucie wybiło się gdzieś z głębi duszy na jego twarz zimno uśmiechniętą. Ale wnet podjął znów wątek opowiadania:
— Ojcowie nasi wierzyli w duchy pokutujące na ziemi. Godzina dwunasta o północy była zwykłą godziną, w której z wiecznego odpoczynku budziły się duchy i szły do swojej pokuty. Modlitwa żyjących o wieczny dla nich pokój skracała im czas pokuty. Otóż, aby o tej godzinie jakiś głos wzniósł się do nieba i o pokój duchów prosił, poradzili sobie zamożni, nasi przodkowie tem, że nad kominkiem stawiali ze. gar grający, który w dzień wycinał kuranty, a o północy dla duchów pokutujących żałośnym dźwiękiem nucił requiem aeternam.
Szyderczy uśmiech przebiegł po twarzy opowiadającego. Zdawało mi się, że dusza tego człowieka przesunęła się jak gąsienica przez dawny piękny obyczaj przodków naszych i ośliniła go brzydkim, cuchnącym jadem.
— Nie wiem, jakim sposobem to się stało — mówił dalej pan Krzysztof, stary zegar nad kominkiem począł przy odgłosie piorunu swoje ulubione requiem aeternam wygrywać, chociaż wskazywał dopiero godzinę dziesiątą. Małgorzała przeżegnała się głośno i krzyknęła: „wszelki duch chwali Pana Boga“, i mnie zrobiło się także markotno, bo tej smutnej, grobowej melodyi wcale nie lubiłem. W połowie melodyi, śród
Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/114
Ta strona została przepisana.