Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/133

Ta strona została przepisana.

Krzysztofa nazywa się „Złota Góra?” To coś niedobrego wróży.
— Jakto? — zapytał zdziwiony pan Jędrzej.
— Miałem pachołka — odpowiedziałem — który zwał się Piorunowicz. Był ze mną w kilku potyczkach, kule i bagnety nic mu nie zrobiły — a zginął od piorunu. Także był poddany w moim majątku, co się zwał Stryczak. Jakoż na szubienicy zakończył swój żywot, poderżnąwszy wprzód chartankę Ickowi, znanemu zkądinąd szachrajowi.
— Cóż to ma do „Złotej Góry?” — zawołał mój towarzysz.
— Te słowa — odpowiedziałem — nie najlepsze mają u nas znaczenie. Jeśli kto więcej obiecuje, niż dać może, lub nie szczerze to czyni, mówimy wtedy: obiecywał mu złote góry.
Na to uśmiechnął się pan Jędrzej i rzekł:
— Choć waszmość wiele zdeptałeś obcej ziemi, jednak nie znasz swojej własnej. To wyrażenie „Złota góra” jest u nas, mianowicie na Rusi, bardzo pospolite. Każda wieś, każda gromada i każdy dwór mają swoje „Złote góry.” Tak bowiem nazywają każdy lepszy łan, położony na południowym stoku pagórka, gdzie słońce dobrze operuje, a deszcze nie tak bardzo mu szkodzą. Są to zazwyczaj pola bardzo urodzajne, najczęściej pszeniczne, a że dojrzała pszenica ma kolor złota, to i pole takie nazywają „Złotą górą.”
Zawstydziłem się, że kraju ojczystego nie znam,