Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/14

Ta strona została przepisana.

Do samych Boleszczyc można ztąd zajechać prostą drogą za jakie dziesięć pacierzy, a gdy do tego dodasz Gwiazdo jasna i zaranna, to będziesz już przed samym dworem, do którego niegdyś prowadziły trzy wielkie gradusy. Dzisiaj stoi ten dwór pustką, nietoperze i sowy gnieżdżą się w dachu dziurawym a między rozsypanem rumowiskiem pełzają gady i inne obrzydliwe potwory.
A przecież pamiętam, że dawniej bywało tam inaczej. Gdy moją żonkę, którą rodzi JMPani starościna Przemyska, w dom przywiozłem, a jest temu dzięki Bogu lat pięćdziesiąt, zaprowadziłem ją do mojej apteczki domowej, do spiżarni i kuchni, pokazałem jej oborę i całe obejście, ale że to było rozpieszczone paniątko, to zaraz do mnie:
— Wasze myślisz, żeś mnie wziął w służbę, jakby klucznicę jaką. Pokazujesz mi wódkę zaprawioną kminkiem, suszone śliwki i sadło z przeszłego roku. Co mi do cieląt i gęsi? Niech mnie wasze zapozna z sąsiedztwem, niech wiem, czy mogę tam bywać i bawić się.
Zrazu chciałem się skrzywić na to, bo jakoś nie po myśli było mi takie gadanie młodej mojej żonki, ale zważywszy zaraz, że kobiecie w domu nigdy sprzeciwiać się nie trzeba, potarłem ręką po czuprynie i rzekłem:
— A jużci i to nastąpi, moja królewno, myślałem tylko, że wprzódy trzeba się w domu rozejrzeć czy wszystko...