Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/156

Ta strona została przepisana.

Rozśmiałem się i kazałem zaciąć konie.
Był to administrator „Złotej Góry.“ Żył on z niezgody między rodziną, toż każda zgoda, nawet u dzieci, była mu nieznośną.
Zajrzałem do rubryceli, był to dzień św. Floryana.


∗             ∗

Na tem kończy się opowiadanie JM. Pana Symplicjusza Prawdzica, którego zna cała ziemia Przemyska. Słuchałem tego opowiadania będzie temu lat kilkanaście. Powtórzyłem je tu prawie dosłownie, bo mocno utkwiło mi w pamięci. Opowiadał nam także o jednej rodzinie, która w zgodzie i jedności wiele dokazała rzeczy. Jak będzie czas potemu, może to kiedyś „w kółku rodzinnem“ powtórzę.


KONIEC.