Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/17

Ta strona została przepisana.

na prawo do wielkiej, makatami ozdobionej sali, w której podejmowano gości znakomitych, a na lewo była tak zwana szara komnata, w której zgromadzała się zazwyczaj cala Boleszczyckich rodzina. A że pan Jędrzej właśnie coś na nogi zaniemógł, a ciepło z kominka dobrze mu robiło, więc nie podjął nas, jak to miał zwyczaj, w sali makatowej, ale zaprosił do owej szarej komnaty, dając nam miejsce w swojem kółku rodzinnem.
Nigdy nie zapomnę tego wrażenia, jakie wówczas zaznałem na widok tego naszego, staropolskiego kółka rodzinnego! Choć to jejmość moja, którą rodzi JMPani starościna Przemyska, strasznie na to nosem kręciła, że jej nie podjęto w sali makatowej, a nawet wróciwszy do domu, przez cale trzy dni Boleszczyckim tego darować nie mogła, mimo to do dziś dnia niczego innego nie pragnę, jak tylko tego, abym po najdłuższe lata miał taki sam ciepły kącik koło ojczystego kominka, wśród tak licznej a powolnej rodziny, jak to u JMPana Jędrzeja w Boleszczycach w tym dniu widziałem. I sam nie wiem, dlaczego to właśnie w onym dniu ten widok kółka rodzinnego w Boleszczycach tale szczególne na mnie zrobił — wrażenie. Zapewne przeczuwała dusza moja, że nigdy nie zaznam tej rozkoszy, która napawa serce na widok swego kółka rodzinnego. Bo w kole rodzinnem to jakoś i serce cieplejsze, i człowiek staje się lepszym, i świat nie taki zły, jak to wydaje się człowiekowi osamotnionemu, którego wszystko gniewa i dręczy.