Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/33

Ta strona została przepisana.

bliżej z moją rodziną, abyś był jej radą i pomocą, gdy mnie nie stanie.
Podziękowałem staruszkowi za takie zaufanie, a on mówił dalej:
— Widziałeś całą moją rodzinę przy ognisku domowem i zdawało ci się, że w niej panuje zgoda i jedność. Gdzietam! Wprawdzie na pozór wszyscy są dla siebie wylani, ale oko ojca zagląda w przyszłość! Panie Michale, to kółko rodzinne rozpryśnie się na tyle kawałków, ile głów dzisiaj liczy!
Przypomniałem sobie moje spostrzeżenia w szarej komnacie i chciałem właśnie mówić coś o synach pana Jędrzeja, gdy tenże przerwał, mówiąc:
— Nie myśl, żeby wychowanie lub charakter którego z dzieci moich były powodem mojej obawy. Jest to już w rodzie naszym, że Boleszczyccy w ciągłej są niezgodzie i tylko mnożą akta sądowe. Dlatego to trzymam całą moją rodzinę w kupie przy ognisku domowem, w nadziei, że tym sposobem zniknie z pomiędzy nich duch rodu, duch niezgody.
— Duch rodu? — powtórzyłem z ciekawością.
— Tak jest, zły duch rodu — mówił dalej pan Jędrzej — który błąka się po komnatach rodziny Bołeszczyckich i ro zryw a koło rodzinne!
Pan Jędrzej spoczął tutaj, bo jakoś bolesnem mu było wspomnienie tego złego ducha. Po chwili mówił znów: