myśli, wreszcie wracamy do naszych pierwszych w rażeń przy kominku domowym i otaczamy się kółkiem własnej rodziny, aby na młodsze pokolenie przenieść to wszystko, co nas dotąd ogrzewało i pokrzepiało, odbierz więc sercu to wszystko, czem ono będzie? Oto namiętności owładną je, tłuc się będzie w piersi człowieka jak tygrys w klatce żelaznej, i poty nie spocznie, póki samo siebie nie zabije!
Ucieszyłem się w duchu, usłyszawszy te słowa księdza Ignacego. Mniemałem bowiem, żem wszedł już na dobrą drogę, wybrawszy sobie towarzyszkę życia. Inaczej jednak nieba zrządziły, ale o tem innym razem.
— Boleszczyccy — mówił dalej ksiądz Ignacy — posiadali z dawien daw na ten majątek, który dzisiaj należy do pana Jędrzeja. Były jednak czasy, w których musieli go innym ustąpić. Działo się to zazwyczaj wtedy, gdy Bołeszczyckim dobrze się powodziło. Wtedy darli się między sobą, dzielili się ojcowizną i pojedynczo ją tracili. Dopiero bieda i nędza skupiały ich znów razem. Znaleźli się znów przy kominku rodzinnego domku.
— Tak to bywało zawsze u nas — dorzuciłem — wadziliśmy się i rozdzierali, tylko wielkie nieszczęścia skupiały nas znów.
— Już to nas wyszczególnia od innych narodów — prawił dalej ksiądz Ignacy — że kochamy nasz domek rodzinny. Spojrzyj w historyę rodzin
Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/54
Ta strona została przepisana.