Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/61

Ta strona została przepisana.

— Czy wywarło jakie złe skutki to przekleństwo? — zapytałem?
— Dotychczas nie, ale pan Jędrzej mocno obawia się tego. Pan Krzysztof jednak, mimo całej swojej przewrotnej natury, ma kilka chwil dobrych raz do roku i to w wigilię św. Floryana. Tylko żeby mu nikt z rodziny Boleszczyckich na oczy się nie pokazał. Siedzi on wtedy przy kominku i cofa się do owych dni, w których obok wyżła siedział na kolanach rodzicielskich. Dziwne to serce ludzkie! Przecież ono nigdy zupełnie nie zamilknie?...
Ksiądz Ignacy chciał jeszcze coś więcej mówić, gdy nagle we dworze wiele świateł zajaśniało, a po zroszonej traw ie doszły nas jakieś dziwne głosy.

— Coś się tam stało!— zawołał ksiądz Ignacy i szybkim krokiem wróciliśmy obaj do ogrodu.