całą naszą historyę i wyświetlam dowodnie, że z braku zgody i jedności pochodzą wszystkie klęski nasze.
— To będzie dzieło wielkiej wagi — dorzuciłem.
Druga książka będzie miała tytuł: O potrzebie ofiary i poświęcenia. I tu wykażę z dowodami, jak nasze niepowodzenia dziejowe rosły w miarę zatraty cnót publicznych. Każdym razem, kiedy prywata górę bierze, upadamy na potędze naszej, a wzmacniamy się, gdy dla dobra powszechnego wyrzekamy się osobistych naszych widoków i korzyści.
— Tę książkę zlotemi literami wydrukować — zawołałem.
— A trzecia — mówił pan Makary — będzie traktować o wspólności w sprawach naszych. W tej książce wykażę, jak wiele da się zrobić zespolonemi siłami, jeśli wszyscy razem i zgodnie coś przedsiębiorą. A niczego się nie osiągnie, jeśli pojedynczo każdy dla siebie robi, a co gorsza, jeśli o sobie tylko przy tem myśli.
Chciałem coś właśnie na pochwalę tej trzeciej książki powiedzieć, bo zawarta w niej prawda bardzo żywo mnie obchodziła, gdy w szarej komnacie usłyszałem ten gam śmiech szyderczy, który wczoraj tyle razy mnie przeraził.
I pan Makary jakoś się zasępił, a nawet do wychodu się wybierał, gdy się nagle drzwi otworzyły, a do izdebki wszedł pan Jędrzej, o trzydzieści lat młodszy, i zaraz na progu zawołał do Makarego:
Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/85
Ta strona została przepisana.