cież nie był to ubiór codzienny. W dawnych bowiem czasach inaczej pojmowano kościół i modlitwę. Idąc do domu Bożego, brały na siebie nasze kobiety strój okazalszy, bo były tego zdania, że tym sposobem oddają cześć swemu Panu i Stwórcy. Dlatego też każdy strój wykwintniejszy nazywa się u nas świątecznym, a kontusz wielkanocny miał w rodzinie wysokie znaczenie. Dzisiaj mówimy: strój balowy, wizytowy, ubranie na wieczór, koncert lub do teatru, a do Pana Boga idziemy w tych szatach codziennych, któremi wycieramy kąty kramów publicznych przy sprawunkach przedobiednich. Wprawdzie strojenie się do domu Bożego ma tę złą stronę, że podnieca próżność i myśli światowe wprowadza do przybytku Boga, więcej jednak korzyści dla serc naszych przynosiła ta dawna polska uroczystość, z jaką przychodziliśmy do domu modlitwy, niżeli ta dzisiejsza wystudyowana, sztuczna pokora, z jaką w powabnych negliżach wchodzą dzisiaj kobiety do świątyni Pańskiej.
To też pani Jędrzejowej bardzo do twarzy była szuba szafirowa z tkaniny lugduńskiej, czepiec z czarnego aksamitu przy białym kornecie doskonale się wydawał, a sześć sznurów korali czerwone rzucały światło na otwartą książkę, na której właśnie czytała pobożna kolatorka. Ręczę wam, że mimo tego bogatego stroju, niemała była pobożność w duszy tej polskiej matrony, a może większa pokora
Strona:Zacharyasiewicz - Zakopane Skarby.djvu/90
Ta strona została przepisana.