Strona:Zaczarowany królewicz (1935).djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

cięła się starsza siostra — matka twoja dla nas jest obcą...
— Nie śpierajcie się z sobą — odezwał się kupiec — żegnam was, bądźcie dobre dla Zosi, a ty, Zosiu, nie płacz, postaram się wkrótce przyjechać, i róże, o które prosisz, przywiozę...
Z temi słowy kupiec, ucałowawszy żonę i córki, wsiadł do powozu i pojechał. Za powozem przez długi czas rozlegało się łkanie Zosi i wyśmiewanie się z niej jej sióstr przyrodnich.
Wśród zabaw i uciech dla macochy i jej dwóch córek szybko przeminął miesiąc, Zosi czas się dłużył, bo tęsknota za ojcem szarpała jej młode serduszko. Liczyła dni i godziny powrotu, a gdy przyszedł list od kupca, zawiadamiający o rychłym przyjeździe do domu, radości jej nie było końca.
O, z jakąż radością witała powracającego ojca, jak tuliła swą złotowłosą