Strona:Zakład Wychowawczy „Nasz Dom”.djvu/5

Ta strona została uwierzytelniona.



WSTĘP.

Dorosły będzie starcem. Nie zna siwych prawd zasłuchanego w mogiłę. Lekkomyślnie nie czuje, więc nie rozumie. Dajemy mu prawo kształtowania życia według własnych wzorów i potrzeb na dziś. Nie będzie, a jest.
Dziecko — już mieszkaniec, obywatel i już człowiek. Nie dopiero będzie, a już. Dziecko ma dawność i przeszłość. Wspomnienia i pamiątki. Lata dziecięce — to życie rzeczywiste, nie zapowiedź. Radość i ból są prawdą, nie urojeniem. Każda chwila rzetelna jego poważnego, nie na żart czy próbę, życia — nie wróci, warta sama w sobie, jako całość, — zapadając się — żłobi. Nie morał na wyrost i frazes zadań i obowiązków przyszłych, jeno dzisiejszych. Bliski teren, drobne zagony, na których doświadcza, sił probuje, święci zwycięstwa, doznaje porażek, ponawia wysiłek, zbiera plan, — ćwiczy, hartuje i kontroluje siebie.
Dziecko rozgląda się, cieszy, dziwi, niepokoi. Świat piękny, pełen radosnych niespodzianek i dumnych zwycięstw. Ale nie tylko słoneczny i ciepły, pogodny i barwny. Bo i twardy, surowy, podstępny, okrutny.
W głębinach dziecięcego ducha raz groźne echo trumien, niechętne pomruki odległego jutra, mściwe głosy, — i przedziwny chór wrażeń, wzruszeń, dążeń,