Strona:Zakład Wychowawczy „Nasz Dom”.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.
77

lendarzowe“ krótszym lub dłuższym przerwom podlegają. — Czasu za mało.

 

Wyjątki z Kalendarza Święty Marcin“ (Wacek B.) — „A, — bo święty Marcin na białym koniu! Bo wczoraj przy obiedzie zaczął padać grad, potem takie drobniutkie płatki, potem zaraz większe, i potem — takie — wiel—kie — płatki padać zaczęły. I dopiero chłopaki cieszyć się zaczęli, że śnieg pada”.

 

Pierwszy śnieg” (Stefan Ch.). „Wczoraj sobie siedzę na stołeczku i lekcje odrabiam, a na dworze zimno tak, wiatr huczy, i — niewiadomo skąd — i co: — śnieg pada! Ja — zerwałem się ze stołka, czem prędzej zobaczyłem przez okno: — śnieg prószy!”

 

Bociany“ (Klimek). „Jak wracaliśmy ze szkoły, to szłem z Rumowskim, ze Stefanem i Michałem. Ale Stefan tak się spojrzał w górę i mówi: czy to są bociany, czy wrony? A jeszcze ich dobrze nie zauważył, jakie dzioby mają. Ale ja się tak przyglądam: — wyraźnie znać było dziób, nogi. Zmęczone takie leciały nad rzeką”.

 

Dzikie gęsi i skowronek“ (Czesiek). „Ja poszłem do domu i usiadłem sobie na takim okienku. A mój tatuś poszedł jednemu chłopcu pomóc zdjąć klatkę z gołębiami. Ja się — tak patrzę, a jakiś ptak wyfruwa! Wpierw jeden, potem drugi i coraz więcej ich wyfrunęło z za komina. Ale — patrzę — taka rzymska piątka leci — gęsi dzikich! — Tak wysoko — wy — so — ko — ledwo było dojrzeć — ich! I później, jak kawałek już ulecieli, to jakiś śpiew usłyszałem. Ja wyszłem w pole, a skowronek się wzbiiał w górę, i tak śpiewał, śpie — wał —! I ja jeszcze postojałem — tak długo — i — on, jak spadał, to nie śpiewał, tylko jak kamień spadał. — I później znowu posiedziałem trochę na ziemi. Jak się zerwał, to się wzbił wysoko — — —, zaczął tak śpie — wać! I tylko taka — czarna — plameczka — — widać było w górze. — I jeszcze więcejbym postojałem, przypatrywałbym się jemu, tylko na „ciszę“ musiałem iść. I bojałem się, żebym się nie spóźnił”.

 

Jak było dzisiaj“ (Janek K.). „Dziś w szkole oblewałem wodą Michała, a on mnie bił i gonił, a ja zlałem wodą. Na schodach mię przytłukł i śmiał się. — Pomiędzy zbożem szłem, cudnie tak, wiatr buja żyto i kłania je i faluje, przyjemnie iść między żytem. Zbieraliśmy chabry i kąkole. Co w jednym kawałku było chabrów! — Niebiesko i niebiesko, czerwono i czerwono. — Nic prawie żyta, tylko kwiaty”.

 
Orkiestra” (Stefcia F.). „Dziewczynki wzięli grzebienie i bibułki i grali na grzebieniach. Potem wzięło więcej dziewczy-