Strona:Zakład Wychowawczy „Nasz Dom”.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

80

i położyłem mu na głowę. Ten chleb tak go zasłonił, że mu całej twarzy nie widać było.
Na drugi dzień wziąłem go do sypialni i już go trzymałem przy sobie na łóżku, żeby znów nie zginął.
Przeszła noc, wziąłem go ze sobą do umywalni, namydliłem ręce i zacząłem go mydlić. Jak się myję — twarz, a jego całego umyłem, bo ma małą twarz, to nie można myć. — Potem poszłem na modlitwę i zmówiłem modlitwę i usiadłem do śniadania — i mu łyżkę przytykałem do ust, niby, że go karmię.
Potem poszedłem do szkoły, poprosiłem Ryśka, czyby mi nie pomógł półki zrobić — ot — tej, — on się zgodził — i ja przyszedłem po lekcjach, to jeszcze nie była cała zrobiona. I przyszłem, to z nim zacząłem kończyć. Potem skończyliśmy i Rysiek robił wagę, żeby jego ważyć, a ja powiedziałem: „to ty zrobisz wagę, a ja będę robił miarę. I wziąłem taki kijek, obstrugałem, na końcu przybiłem deseczkę, porysowałem takie kreski, ale nie mogłem zrobić tak, żeby się suwało. Robiłem takie dziury, takie długie, przez całą tę miarę — i żeby wsadzić tamój kijek — i żeby suwać. — Jak zacząłem robić, i robiłem taką szparę, to mi pękła i nic nie miałem. Potem zrobiłem drugą, ale już bez szpary. I tak tylko go przytykałem i patrzałem ile kresek i zapisywałem. I on ważył i mierzył jednakowo, bo nie rósł, ani nie ubywało na wadze. Parę razy spadał z wagi, z takiego pudełeczka, bo było płytkie. Ale się nie stłukł.
Jednego razu wziąłem tego dziadka do sypialni i postawiłem go koło łóżka. Rano się budzę — patrzę — — łóżko do góry nogami, a od dziadka tylko szkło. — Szkło.
I potem pozbierałem szkiełka, ale już nie mogłem skleić, ani nic zrobić, żebym miał drugiego. A tamtych od świeczek dziadków już nie miałem, bo porozdawałem.
I potem waga mi zginęła i miara, bo włożyłem do ogólnej kasetki.
I — jak on był — to ja jeszcze codzień wywieszałem malutkie karteczki — i ołówek leżał, większy od niego. Ale on nie mógł zapisywać, to ja zapisywałem, jak był pobrudzony — albo tam co spsocił — albo zleciał z łóżka, — to go zapisywałem.
I potem — co tydzień jemu czytałem gazetkę. Ale ja nie wiedziałem, co tam piszę — bo tak tylko pisałem, gzygzaki takie tylko — nie umiem pisać jeszcze.
Potem jak sprzątali kasetki, to ja wziąłem, powyrzucałem i Janek jak zamiatał, to wszystko wyrzucił do śmieci i tylko mi została półeczka i stół.
Potem martwiłem się, że już nie mam dziadka, wziąłem te szkiełka i dół wykopałem i go zakopałem”.

(Wyjaśnienie wychowawczyni: Staś K. przyniósł mi półeczkę i stolik, na którym napisane: TO MEGO DZIADA. Zapytał, czy chcę to na pamiątkę.
Spytałam: „może chcesz opisać historję swego dziadka?“. — „Dobrze”).